piątek, 13 marca 2015

Bez Mgły. Rozdział 3

(…)- Na przykład oddać wam kontrolę…– powiedziała z nutką tajemniczości Luna.
- „Oddać kontrolę” czyli? – zapytał Joy.
- Czyli na jakiś czas, pozwoliłabym wam przejąć nad moim ciałem i umysłem kontrolę. Zrobilibyście ze mną co chcecie, ale oczywiście bez przesady – w głowie dziewczynki na stało poruszenie. Słychać było zachwyt, ale zarazem poruszenie. Jedni się cieszyli, drudzy uznali, że to głupie.
- Dlaczego to ma być głupie? Przecież nie raz opowiadaliście mi o swoich rozległych marzeniach zapanowania nad światem – zapytała zdziwiona.
- Możemy przejąć nad tobą zapanować kiedy tylko będziemy chcieli – zaśmiał się Ozi.
- Dobrze, w takim razie spróbujcie – odpowiedziała z przekonaniem, że im się to nie uda. Nagle zaczęła czuć, że się unosi, że opuszcza swoje ciało. Pływa między chmurami, jest bardzo szczęśliwa. W pewnym momencie zaczęła zdawać sobie sprawę z tego, że waśnie demony przejęły nad nią kontrolę. Postanowiła się nie dać i mocno chciała tego, by powrócić do swojego ciała. BUM! Poczuła jakby uderzyła o ziemię. Stała przed drzwiami swojego pokoju. Alis coś do niej mówiła.
- Luna! Dziecko czy ty mnie w ogóle słyszysz?! – krzyczała na nią wściekła. Dziewczynka tylko popatrzyła na nią i lekko pokiwała głową. Wtedy kobieta wyraźnie się uspokoiła. Popatrzyła na nią swoimi błękitnymi oczami, w które Luna lubiła patrzeć, i mocno ją do siebie przytuliła. Później wzięła ją na ręce i położyła w jej łóżku.
- Może zrobisz sobie drzemkę? – zapytała Alis. Jej podopieczna odwróciła się do niej plecami i zamknęła oczy. Kobieta po cichu wyszła i zamknęła za sobą drzwi.
- A jednak wam się udało – powiedziała dziewczynka do demonów.
-I co niedowiarku? A jednak jesteśmy sprytniejsi od ciebie – powiedział jeden z nich.
-To może spróbujmy jeszcze raz? Teraz na pewno wam się nie uda.
- Taaa, jasne, a Leartydy umieją pływać – odpowiedział Ricky. Nagle wybuchło zamieszanie i wszyscy zaczęli na niego krzyczeć. Wyzywali go od łajdaków, a co niektórzy nawet grozili, że poskarżą się Panu. On wtedy zamilkł.
- Co to Leartydy? – zapytała zaciekawiona dziewczynka. Wtedy Lucky krzyknął do Ricky’ego, że to jego wina, że nie potrafi trzymać języka za zębami i że teraz niech to odkręca. Wyraźnie było po nim widać jego wściekłość.
- A po co ci to wiedzieć mała? Tylko będę zawracał ci gitarę! Odpuść dobie, innym razem ci powiem – tłumaczył się Demon. Luna nie dawała za wygraną:
- No powiedz! Natychmiast!
- Ojeju, jaka władcza, królewna – zaśmiał się Joy.
- Dobrze, niech wam będzie, odpuszczę sobie tylko dlatego, że chcę spróbować jeszcze raz zaprzeć się waszej kontroli – dziewczynka postanowiła, że nie będzie tego ciągnąć.
- Ok, twój wybór – odpowiedział Lucky, a wtedy Luna zaczęła myśleć o ziemi, o tym, że wciąż siedzi na swoim łóżku, i z całego serca pragnęła, by się stamtąd nie ruszyć. Poczuła silne ukłucie i szybko otworzyła oczy. Zaczęła intensywnie mrugać. Właśnie oparła się władzy demonów! Udało jej się! Udowodniła, że jest od nich silniejsza! Teraz już wiedziała, że mogą ją kontrolować tylko za jej zgodą. To była rzecz, którą właśnie odkryła. Rzecz, której nie posiadali inni obdarowani.
- A co do tej umowy, to razem wszyscy uznaliśmy, że….


To był 3 rozdział. Chyba najdłuższy ze wszystkich jak dotąd. Przepraszam, że tak długo musieliście czekać, ale nie miałam i czasu, i weny. Nie powiem wam, kiedy następny rozdział, bo sama jeszcze nie wiem. Wena może mnie nadejść w nocy o północy lub o 6 rano ;)

piątek, 6 marca 2015

Bez Mgły. Rozdział 2

   W całym korytarzu sierocińca było słychać jej nucenie. Ta jedna, jedyna melodia, którą lubiła nucić. To były właściwie jedyne dźwięki jakie można było od niej usłyszeć. Nic nigdy nie mówi, ale czasami nuci. Smutną, tajemniczą melodie. Nie wiadomo skąd ją zna. Nigdy nie miała rodziców, więc nie miał kto jej ją nauczyć. A własnie, co do jej rodziny. Obdarowani zazwyczaj mają również obdarowanych rodziców. Ale Luna nie. Nie miała nigdy rodziców. Ona była kiedyś cząstką mgły, ale udało jej się oderwać od reszty i zejść na ziemie w postaci małego, bezbronnego dziecka. Dlatego też jest obdarowana. 
W jej głowie dzieją się różne rzeczy. Mącą się tam różne potwory i demony które z nią rozmawiają. Dziewczynka jednak ma swój cel w życiu. Chce dowiedzieć się co kryje się pod mgłą. Wie, że są tam różne złe stworzenia, ale wie też, że są tam nie tylko one. Kiedyś, jeden z nich napomknął coś o tym, ale reszta go za to skarciła. Demony nie mogą opowiadać co się dzieje pod mgłą, inaczej zostaną zniszczone. Od tego czasu, Luna próbuje jako dostać się do informacji, wymusić na swoich przyjaciołach by jej opowiedzieli. 
    Każde dziecko w tym sierocińcu ma własnego opiekuna, który jest dla niego jak matka, lub ojciec. Tym razem Luna nie jest wyjątkiem. Ma swoją opiekunkę, Alis. Wesołą i pogodną kobietę, która jedyna nie ma problemu z ponurością Luny. Dziewczynka nie odzywa się do niej, ale bardzo ją lubi, nie kocha. Ona nie potrafi kochać.
Alis właśnie przyszła jej pomóc przygotować się na śniadanie.
-Dzień dobry skarbie! To co? Zacznijmy od umycia ząbków! - nakłada pastę na szczoteczkę i podaje ją Lunie. Ona powolnymi, lecz skutecznymi ruchami myje je. Później Alis zakłada na nią sukienkę, bierze ją za rękę i zabiera na śniadanie. Schodzą na dolne piętro budynku, do dużego pomieszczenia z kilkoma stołami. Gorące parówki i jajko zaczynają stygnąć. Opiekunka dziewczynki pomaga Lunie wejść na krzesło, które jest nieco wyższej od niej, i sama siada na krześle naprzeciwko dziewczynki. Są same, przy czteroosobowym stole. Zaczynają jeść.

                                                                    *   *   *

Alis odprowadza swoją podopieczną do pokoju.
- Może pobawimy się w coś? Na przykład w berka, albo w chowanego? - pyta, ale Luna odchodzi od niej i siada na łóżku. Zrezygnowana kobieta wychodzi. W głowie dziewczynki już rozpoczynają się rozmowy:
-Cześć, wróciłam ze śniadania. Macie dla mnie jakieś informacje o mgle? - zadaje pytanie Luna, choć i tak wie jakiej może spodziewać się odpowiedzi.
-Tak, mamy. Jak codziennie - odpowiada sarkastycznie jeden z potworów, a reszta zaczyna się śmiać.
-Możecie sobie ze mnie nie żartować? Dlaczego nie chcecie mi nic powiedzieć, przecież się przyjaźnimy.
-Luna, ile razy mam ci powtarzać, że obowiązuje nas kodeks, przez który nie możemy ci powiedzieć. Naprawdę bardzo cię lubimy, ale nie chcemy łamać zasad - odpowiada Lucky. Luna dała mu takie imię, ponieważ go lubi najbardziej. Jest też Joy, Ozi i Ricky. Reszty nie nazwała.
-Ale bardzo was proszę, tylko trochę mi opowiedzcie. Nikomu o tym nie powiem - dziewczynka dalej próbuje wyłudzić od nich informacje.
-Nie!
-Proszę, bardzo!
-NIE! - wrzasnął zdenerwowany Lucky. Dziewczynka się aż zatrzęsła.
-A jeśli ja bym też coś dla was zrobiła? Na przykład...


Dzisiaj takie zakończenie. Takie urywające się, tajemnicze, które zmusza was do przeczytania następnego rozdziału :D. Nowy post jutro, lub po jutrze.


czwartek, 5 marca 2015

Pewne trudności

Zdałam sobie sprawę, że niektórzy mogliby źle odebrać  pierwszy rozdział "Bez Mgły". Ktoś mógł zrozumieć  to tak, że w życiu człowieka wymienione prze ze mnie problemy są nie ważne. Chodziło mi tylko o to, że w porównaniu z tym co się kryje pod mgłą, to są błahostki. To tyle ;)

Bez mgły. Rozdział 1

Na świecie istnieje wiele problemów i trosk. Ludzie ciągle się nimi martwią i myślą tylko o nich. Zastanawiają się jak od nich uciec, sprawić by zniknęły. Próbują i niektóre znikają, niektóre zostaną na zawsze. Ale problemy zwykłych ludzi to pikuś, w porównaniu z problemami świata. Nie chodzi mi o jakaś dziurę ozonową czy coś w tym stylu, mi chodzi o mgłę. 
Wszystkie prawdziwe problemy są przykryte mgłą, która ma chronić ludzkość przed chaosem. Zastępują je błahostki, czyli: choroby, długi, uzależnienia, śmierć bliskich, itp. Pod mgłą czają się niewyobrażalnie przerażające potwory, demony, które chcą kierować życiem każdego człowieka. Mgła im na to nie pozwala, ale niektórym udało się przez nią przedostać,ale tylko dość małe i nie ważne. Były to wyżej wymienione troski. 
Istnieją jednak osoby, które otrzymały dar lub klątwę - jak to niektórzy mówią.Oni potrafią dostrzec i rozmawiać z tymi właśnie istotami. Demony przez ludzi mogą kontaktować się z resztą ich przyjaciół będących na świecie. 
Jedną z takich osób jest Luna. Mała sierota ze starego, prawie pustego domu dziecka na krańcu miasta Serwiell (czyt. Serwill). Luna posiada dar. Ona jednak potrafi o wiele więcej niż inni obdarzeni. Ona potrafi nie dość, że utrzymywać z nimi stały kontakt, to potrafi jeszcze kierować ludźmi, z niewielką pomocą demonów. Stworzenia te zazwyczaj próbują kierować obdarzonym człowiekiem, dlatego niektórzy uważają to za klątwę. Luna się z nimi przyjaźni i dostała prawo własnej woli, dlatego im pomaga. W stosunku do innych ludzi jest nieprzyjazna i chłodna. Woli spędzać czas na siedzeniu przy biurku lub na łóżku w swoim małym pokoju i rozmawianiu z potworami telepatycznie. Nie lubi towarzystwa społeczeństwa i woli "samotność". 

Na razie to tyle z mojego 1 rozdziału. Jest on dość krótki, ale inne będą o wiele dłuższe, obiecuje.Wyczekujcie następnego posta, powinien pojawić się jutro.

Moje Początki

No więc na początek krótkie info o blogu. Będę tu pisać opowiadanie mojego własnego autorstwa, "Bez Mgły". Opowiadanie będzie w temacie raczej trochę smutne na początku, może nawet momentami dla niektórych straszny, ale przede wszystkim fantastyczne. Dopiero zaczynam pisanie więc proszę o wyrozumiałość. I jeśli popełnię jakieś błędy ortograficzne to nie musicie mi tego wypominać,będę się starała ich nie robić ale wiecie, każdy może się pomylić ;). Mam nadzieje, że polubicie ten blog, na razie mam taki szablon, może go niedługo zmienie, może nie. Serdecznie zapraszam do czytania i zaczynam pisanie!