W jej głowie dzieją się różne rzeczy. Mącą się tam różne potwory i demony które z nią rozmawiają. Dziewczynka jednak ma swój cel w życiu. Chce dowiedzieć się co kryje się pod mgłą. Wie, że są tam różne złe stworzenia, ale wie też, że są tam nie tylko one. Kiedyś, jeden z nich napomknął coś o tym, ale reszta go za to skarciła. Demony nie mogą opowiadać co się dzieje pod mgłą, inaczej zostaną zniszczone. Od tego czasu, Luna próbuje jako dostać się do informacji, wymusić na swoich przyjaciołach by jej opowiedzieli.
Każde dziecko w tym sierocińcu ma własnego opiekuna, który jest dla niego jak matka, lub ojciec. Tym razem Luna nie jest wyjątkiem. Ma swoją opiekunkę, Alis. Wesołą i pogodną kobietę, która jedyna nie ma problemu z ponurością Luny. Dziewczynka nie odzywa się do niej, ale bardzo ją lubi, nie kocha. Ona nie potrafi kochać.
Alis właśnie przyszła jej pomóc przygotować się na śniadanie.
-Dzień dobry skarbie! To co? Zacznijmy od umycia ząbków! - nakłada pastę na szczoteczkę i podaje ją Lunie. Ona powolnymi, lecz skutecznymi ruchami myje je. Później Alis zakłada na nią sukienkę, bierze ją za rękę i zabiera na śniadanie. Schodzą na dolne piętro budynku, do dużego pomieszczenia z kilkoma stołami. Gorące parówki i jajko zaczynają stygnąć. Opiekunka dziewczynki pomaga Lunie wejść na krzesło, które jest nieco wyższej od niej, i sama siada na krześle naprzeciwko dziewczynki. Są same, przy czteroosobowym stole. Zaczynają jeść.
* * *
Alis odprowadza swoją podopieczną do pokoju.
- Może pobawimy się w coś? Na przykład w berka, albo w chowanego? - pyta, ale Luna odchodzi od niej i siada na łóżku. Zrezygnowana kobieta wychodzi. W głowie dziewczynki już rozpoczynają się rozmowy:
-Cześć, wróciłam ze śniadania. Macie dla mnie jakieś informacje o mgle? - zadaje pytanie Luna, choć i tak wie jakiej może spodziewać się odpowiedzi.
-Tak, mamy. Jak codziennie - odpowiada sarkastycznie jeden z potworów, a reszta zaczyna się śmiać.
-Możecie sobie ze mnie nie żartować? Dlaczego nie chcecie mi nic powiedzieć, przecież się przyjaźnimy.
-Luna, ile razy mam ci powtarzać, że obowiązuje nas kodeks, przez który nie możemy ci powiedzieć. Naprawdę bardzo cię lubimy, ale nie chcemy łamać zasad - odpowiada Lucky. Luna dała mu takie imię, ponieważ go lubi najbardziej. Jest też Joy, Ozi i Ricky. Reszty nie nazwała.
-Ale bardzo was proszę, tylko trochę mi opowiedzcie. Nikomu o tym nie powiem - dziewczynka dalej próbuje wyłudzić od nich informacje.
-Nie!
-Proszę, bardzo!
-NIE! - wrzasnął zdenerwowany Lucky. Dziewczynka się aż zatrzęsła.
-A jeśli ja bym też coś dla was zrobiła? Na przykład...
Dzisiaj takie zakończenie. Takie urywające się, tajemnicze, które zmusza was do przeczytania następnego rozdziału :D. Nowy post jutro, lub po jutrze.
Łał, ta książka naprawdę mnie wciągnęła, chcę już Rozdział 3! Bardzo fajnie piszesz! Myślałaś w przyszłości o wydaniu jakiejś książki?
OdpowiedzUsuń