Nagle się budzę. Jestem cała zlana potem. Co się stało? Nic
nie pamiętam. To był tylko sen? Na szczęście tak. No ale co się stało? Jak
znalazłam się w łóżku? I co było prawdą a co nie? Lucky będzie wiedział.
-Lucky co się stało – pytam. Mam nadzieję, że on będzie
wiedział.
-No nic się nie stało, po prostu się obudziłaś w środku
nocy. A co się miało stać?
-No ale co się stało wczoraj?! Jak się tu znalazłam? Czy
naprawdę byłam u Pani Sherman? Opowiedz mi wszystko co się wczoraj wydarzyło po
obiedzie.
-Byłaś u tej dyrektorki, a gdy zaczęła na ciebie wrzeszczeć
wybiegłaś z jej gabinetu i wróciłaś do pokoju. Byłaś tak zdenerwowana, że
wykorzystaliśmy to i przejęliśmy kontrolę. Przebraliśmy cię w piżamę i
położyliśmy spać. Nic wielkiego. A! I jeszcze jedno. Alis powiedzieliśmy, że
byłaś u Pani Sherman i że wszystko jej opowiedziałaś. Ona wtedy cię przytuliła
i powiedziała, że ci wybacza i dziękuje że wreszcie się do niej odezwałaś.
Dodała jeszcze, że masz śliczny głos. Tak właśnie było – zakończył opowiadanie
Lucky. Czyli to tak! Kiedy jestem bardzo zdenerwowana lub wystraszona to demony
bez problemu przejmują nade mną kontrole! To niewiarygodne!
-Ale dlaczego kiedy wy mną kierowaliście nie byłam w tej
magicznej krainie? Czemu miałam wrażenie, że stało się coś strasznego?
-No bo jeśli przejmujemy nad tobą kontrolę kiedy jesteś
wystraszona to przenosisz się do piekła. Kiedy sama nam ją oddajesz, to jesteś
w pewnym sensie szczęśliwa dlatego
przenosisz się do nieba. W piekle dzieją się rzeczy straszne, a w niebie rzeczy
cudowne. Rozumiesz?
-Tak, niestety tak.
-Tak, niestety tak.
O nie. Nie chciałam by wszystko się tak potoczyło. Od
dzisiaj, nie mogę się bać. Nie mogę! Inaczej znowu wydarzy się… znaczy będę
myślała że się wydarzyło coś strasznego.
Sprawdzam
godzinę na zegarze. Jest 2 w nocy. Cały sierociniec już śpi. Kładę głowę na
poduszkę i myślę. Próbuje zasnąć, ale mi się do nie udaje. Próbuje, próbuje ale
nie mogę. Postanawiam, że pójdę coś zjeść. Od tego myślenia zgłodniałam. Po
cichu wstaje z łóżka i otwieram drzwi. Rozglądam się po korytarzu i dostrzegam
Pana woźnego na końcu po lewej stronie. Myje podłogę. Po chichu, na paluszkach,
zaczynam schodzić po schodach. Na szczęście tym razem nie skrzypiały. Uffff. Gdzie
jest stołówka? Hm… wiem! Po prawej stronie od wejścia do budynku. Staje przed
drzwiami z napisem: „Wszystkie sierotki, podnieście głowy! Zjedzcie z nami
posiłek zdrowy!”. Ten tekst mnie irytuje. Łapie za klamkę. Drzwi są zamknięte.
O nie. Gdzie panie kucharki mogą chować klucz? Mają go u siebie w pokoju?
Raczej nie. Hm… myśl, Luna, myśl. No tak! Pod wycieraczką u drzwi sierocińca!
Sprawdzam i… są! Na szczęście. Gdy podusze klucz, dostrzegam uchylone drzwi.
Czy wcześniej takie były? Uchylam je trochę bardziej i wyglądam na zewnątrz.
Spoglądam na niebo i na piękne gwiazdy. Nigdy nie wychodziłam poza budynek.
Właściwie to mamy podwórko za sierocińcem, ale nigdy go nie odwiedziłam.
Uważałam, że to bez sensu. Po co marnować czas na jakiś głupi dwór? Teraz
uświadomiłam sobie, jak piękny jest świat poza sierocińcem.
Otwieram
drzwi szerzej i wychodzę na zewnątrz. Przedtem kładę klucze z powrotem pod
wycieraczkę. Brrrr. Zimno. Nie mam na nogach butów. Beton jest chłodny. Idę
dalej powolnym krokiem i szybko zbiegam
po schodkach wejściowych. Na ulicy nie widać aut. Latarnie świecą bladym
światłem. Przebiegam na drugą stronę ulicy i spostrzegam białego kota wśród
traw. Powoli podchodzę do niego. On daje się pogłaskać. Kładę się na trawie a
kot układa się obok mojego prawego ramienia. Nazwę go… Star. Tak. To dobre imię dla kota prawda?
Patrzę
rozmarzona na niebo. A gdyby tak uciec? Wyrwać się z tej codziennej nudnej
rutyny? Nie wiem czy to dobry pomysł… Nagle z nieba spada gwiazda zamykam oczy
i wypowiadam życzenie:
-Chcę wreszcie być wolna.
Bardzo fajny, nie mogę się doczeać kolejnego!
OdpowiedzUsuń6odcienimnie.blogspot.com